Forum Replies Created
-
AuthorPosts
-
AneriteParticipant
Za przeproszeniem, glutaminian sodu jest chemicznym sztucznym tworem nasladujacym naturalny skladnik. Naturalny product wczesniej uzywany byl wyciagiem z pewnego gatunku alg morskich i nie przerabianym chemicznie. Dla ulatwienia chinscy specjalisci skonstruowali sztuczny produkt, czyli glutaminian sodu i ma sie on tak do naturalnego produktu jak piesc do nosa. W mleku matki, jesli jest, to naturalny skladnik a nie sztuczny MSG i to jest nieporownywalne.
Jak chcesz, to poczytaj sobie o tym tworze na Google wpisujac haslo: „glutaminian sodu wikipedia”. Bym Ci podala caly link, ale Tinca tego nie lubi, wiec poszukaj sobie tak, jak proponuje.
Co natura to natura a nie chemia, nawet najlepiej nasladujaca nature. Zreszta jest duzo zastrzezen roznego typu na temat glutaminianu na calym swiecie. A tak z ciekawosci, jakim cudem w mleku matki mialby sie znajdowac sztuczny chemiczny produkt? Pozdrawiam.
PS. do Tinca, czy ja musze sie logowac za kazdym razem, mimo, ze klikam „pamietaj”? Jesli ta funkcja nie pracuje, to po co ona istnieje?AneriteParticipantKozi, no wlasnie, rownowaga jest potrzebna. Co do norm spozywczych, to niestety mam odmienne zdanie. W sieci mozna znalezc wiadomowsci na ten temat. Ogolnie mowiac nie ma zadnych norm wogole co do stosowania chemii albo skladnikow zastepczych. Krotko mowiac, w parowkach np. moze byc papier toaletowy jako jeden ze skladnikow, bo nie jest szkodliwy, a o reszcie skladnikow to nie ma co mowic. Takie sa fakty. Chodzi o to, zeby skladniki nie byly szkodliwe, ale co, to juz dowolne. Nie chce Was martwic, ale niestety chemizacja produktow spozywczych postepuje w szybkim tempie. Czytajac sklad na opakowaniach widac to golym okiem. Konkretny przyklad. Kiedys maslo to bylo maslo, czyli 100% maslo. Teraz jest maslo procentowe, czytajcie na opakowaniu. Maslo 80%. Co to znaczy? To znaczy, ze normalne prawdziwe maslo mieszaja z jakimis dodatkami, najczesciej olejami i jeszcze czyms. Trudno dostac 100% maslo, czyli prawdziwe bez dodatkow, tylko kto nie czyta skladu, to nie wie co kupuje.
Glutaminian sodu, albo MSG (to samo) nagminnie wystepuje w kazdym gotowcu. Moze tez byc ukryte pod inna nazwa, np. dodatki smakowe. Musze dodac, ze MSG zostal juz zbanowany na calym swiecie oprocz Polski. Chinskie restauracje wywieszaja transparenty na szyldach i pisza w menu, ze nie uzywaja MSG, aby nie tracic klientow.
Ale procz MSG jest pelno innych dodatkow chemicznych, zeby podrobic naturalne smaki.
To samo z innymi gotowcami. Trudno znalezc cos bez chemii, bo przemysl zarabia na takich zamianach, wiec naiwnoscia jest wiara, ze jest inaczej i tak bedzie, dopoki nie beda obowiazywac znow normy spozywcze jak kiedys. To wszystko mozna znalezc w necie i na tej podstawie pisze. Szkoda, ze nie zanotowalam sobie strony, gdzie to czytalam, a bylo wiecej, niz jedna. Krotko mowiac kto moze, to piecze w domu chleb, robi wedliny i przetwory w sloikach albo kupuje u zaprzyjaznionego chlopa czy masarza, ktoremu moze wierzyc. Na roznych stronach kulinarnych az sie roi od informacji j.w. Przykro mi Was rozczarowac, ale lepiej znac fakty niz sie ludzic. Anerite.AneriteParticipantDo Samsona, tak, zdrowe produkty ale naturalne na ile to mozliwe. Gotowce zawsze byly i sa naladowane chemia, zwlaszcza ten glutaminian sodu, czyli MSG, czego nie bylo iles lat temu, dopoki nie zaczeli sprowadzac ulepszen smaku z Chin. Moze najlepiej wytlumacze przez porownanie. Powiedzmy, ze chcesz upiec chleb w domu, co duzo ludzi juz robi. To co dajesz, odpowiednia make, drozdze, sol, moze szczypte cukru, moze jajka albo nie, wode. Albo chcesz zrobic w domu makaron, to maka, woda, jajka, sol. A kup gotowy makaron i poczytaj na opakowaniu ile tam skladnikow, moze 20 czy wiecej i to wszystko prawie chemia. Nie znaczy to, zeby nie kupowac gotowych klusek, ale w domu uzywasz tylko naturalne produkty bez chemii i do glowy by Ci nie przyszlo, aby kupowac takie skladniki, ktore sa wymienione na opakowaniu. To samo z zupkami itd. Czasem nie ma wyjscia i trzeba sie tym posluzyc, ale to nie jest ani zdrowe ani dobre i pozywne jedzenie.
Do Tinca – moze zle sie wyrazilam. Chodzilo mi o opinie, jaka ludzie wyrazaja na roznych forach kulinarnych. Wielu takich pisze, ze tylko mieso inaczej to nie jedzenie a do tego pisza obrazliwe teksty pod adresem jaroszow uwazajac ich formalnie za glupcow. Niektorym trudno jest zrozumiec inny styl zycia i zamiast czegos sie nauczyc potrafia tylko obrazac. Niestety takich jest wielu.AneriteParticipantDo Samsona, z tymi gotowcami w torebkach to niezupelnie tak dobrze i smak czasem paskudny. Tyle tam chemii i niezdrowych skladnikow, ze raczej lepsze dania z naturalnych skladnikow. Sa ziola swieze i przyprawy suszone, warto sie nauczyc co do czego i ile. Czytaj zawsze sklad na gotowcach i zastanow sie, czy warto kupic. Uwazaj na chinszczyzne tez.
AneriteParticipantHmmm, to troche dyskusyjne. Matka Natura to jedno, a wola ludzi to drugie. Jest tyle jaroszow na swiecie i b. duzo nawet w Polsce, ze niekoniecznie musi byc miesny podklad. Sa takie jarskie dania, ktore smakuja tak swietnie, ze ktos moze myslec, ze to na miesie, jesli nie wie. Jarzyny i warzywa tez maja proteiny i sa cale duze kraje, gdzie ludzie nie jedza miesa wcale, a kuchnie maja przepyszna. Miesozercow czasem trudno przekonac, dopoki nie sprobuja. Tak wiec tolerujmy inne przekonania.
AneriteParticipantKsiu, a co, jesli ktos nie jest fanem rybek i ich nie jada albo jest jaroszem, czyli nie jada zadnych mies? Trzeba to wziac pod uwage, ale nawet jest ktos jest fanem ryb jak Ty, to czy jest to jakies rozwiazanie? Czy mozna jesc rybki 24 godzin na dobe i 7 dni w tygodniu non stop? A czy szybkie przegryzanie zastapi normalny calodzienny posilek?
AneriteParticipantNie to mialam na mysli. Gotowanie rownoczesnie z pokazem kulinarnym jest technicznie niemozliwe i nie o to chodzi. Korzyscia z ogladania pokazow jest nauka i nabycie techniki kulinarnej, czego nie da sie osiagnac przez czytanie ksiazki. Przyklad: jak obierac jarzyny, jak gotowac pewne potrawy, jakie przyprawy mozna laczyc, a jakie nie, jak ustrzedz sie bledow itd. Pokazy kulinarne sa szkola techniki kucharskiej, a ksiazka dostarcza przepisy, ktore sa latwiejsze w stosowaniu po przyswojeniu sobie wlasciwej techniki. Dlatego uwazam, ze jedno jest uzupelnieniem drugiego. Jest duzo osob, ktore dopiero ucza sie gotowac i sam przepis moze byc za malo, bo w necie jest fura pytan, jak gotowac, temperatury wody i pieczenia, jak piec itd. Ba, nawet sa pytania jak sie gotuje jajka, co mnie nie dziwi, jesli ktos jeszcze nie gotowal, wazne ze sie chce dowiedziec i dla nich te pokazy maja wielka wartosc. Po ogladnieciu pokazu i majac przepis, zwykle sie pamieta jak nalezy robic a jak nie i o to chodzi wlasnie.
AneriteParticipantTen konkurs, Kozi, to sprytna reklama firmy. Chodzi o to, aby kupowac jej wyroby, nie ma nic wspolnego z gotowaniem czy przepisami. Latwych i tanich przepisow na studencka kieszen i warunki jest bez liku w sieci, tu, na Pychotce i na innych kulinarnych stronach, sa latwe do znalezienia. Czas na poszukiwanie sie oplaca, bo przy okazji znajdzie sie wiele informacji, o ktorych sie nie mialo pojecia.
AneriteParticipantMoim zdaniem i jedno i drugie. W ksiazce masz przepisy, ale sposob wykonania i rozne tricki kucharskie, jak postepowac z produktami – podpatrzysz na programach i do tego mistrzowie tlumacza jak nalezy robic i dlaczego, czego w ksiazkach raczej brakuje. Anerite.
AneriteParticipantA jeszcze jedno. Jestem pewna, ze podalam wiecej niz 24 przepisow, ale reszta nie zostala opublikowana z przyczyn dla mnie nieznanych. Decyzja Admina. Dlatego nie zawsze podany spis w wyszukiwarce moze byc kompletny.
AneriteParticipant72347
a jeszcze, niektore moje przepisy sa pod A. i to niestety sie nie ukazuje w wyszukiwarce. Pozdrawiam Anerite.AneriteParticipantNo to ja odpowiem. Po prostu uzyj wyszukiwarki. Wpisz nick uzytkownika zamiast potrawy i dostaniesz wszystkie jego przepisy po kolei. Proste.
AneriteParticipantRozne sery mozna smazyc ale tu wazna jest technika. Plaster wybranego sera nalezy panierowac w mace, jajku, bulce tartej i proces powtorzyc, czyli jeszcze raz tak samo, dopiero smazyc na oliwie i niekoniecznie glebokiej. Smazyc na patelni wystarczy. Chodzi o to, aby ser nie wyciekal z panierki, dlatego trzeba robic podwojnie. Naturalnie nie przesadzac ze smazeniem, smazyc na zloto. Sery twarde albo plesniowe, mozarella, feta itd. do wyboru.
Do tego smazone borowki czerwone, albo zurawiny no i jakies dobre biale wino.AneriteParticipantWok jest typowy w kuchni chinskiej. Ani sie w nim nie piecze ani nie dusi. W woku przygotowuje sie chinskie dania z odpowiednio przygotowanych skladnikow w ciagu 2-4 minut wg. chinskich przepisow. Do kompletu potrzebna jest specjalna lopatka do przegarniania potrawy. Do gotowania w woku trzeba miec dobra praktyke i opanowana technike, ktora nie jest taka latwa, jak wyglada. Jesli kupilas w sklepie, to powinna byc dolaczona lopatka, instrukcja i przepisy. Przepisy jednak mozna znalezc w necie, np. w Google. Gorzej z technika wykonania. To trzeba zobaczyc i pocwiczyc, choc ja uwazam, ze to zbyt trudne dla niewprawionej osoby. Wyjatkiem jest gotowanie na parze chinskich nadziewanych knedli "dumplings", z ktorych slynie chinska kuchnia. Do tego potrzebne jest specjalne sito, na ktorym sie uklada te knedle z roznymi nadzieniami i sito ustawia sie nad wrzaca woda w woku , mozna pietrowo, wtedy potrzeba kilka sit i gorne sie przykrywa, zeby knedle sie gotowaly na parze. Jesli kupilas w sklepie nie wiedzac do czego to jest i masz jeszcze rachunek, to radze Ci oddac, chyba, ze chcesz sie nauczyc gotowac po chinsku, ale technike trzeba zobaczyc na zywo i potem metoda prob i bledow moze cos Ci sie uda, bo naprawde trudno jest wykonac posilek w woku w ciagu max. 4 min. Niektore potrawy chinski kucharz zrobi w ciagu 30 sekund. Ogolnie sposob przyrzadzania potraw w woku polega na tym, ze skladniki potrawy musza byc drobniutko posiekane, a mieso w cieniutkich plasterkach. Wolowine np. w tym celu oni mroza, tak, aby sie dala pokroic cieniutko, piersi kurczaka drobniutko kroja. Potrawe sie smazy na oliwie, prawie wszystko na raz w b. wysokiej temperaturze szybko przegarniajac lopatka caly czas. Pod koniec czesto dodaja rozbeltane jajko dalej mieszajac a na koncu przygotowany wczesniej sos z sosu sojowego i ziemniaczanej maki. Wlasciwie to Chinczycy uzywaja skrobii kukurydzianej, ktora spelnia to samo zadanie co maka kartoflana.
Jesli potrawa ma byc z ryzem, to ryz musi byc wczesniej ugotowany w garnku i pod koniec dodany do potrawy z jarzyn i miesa. Tak samo cienki makaron. Moja rada, najpierw dowiedziec sie do czego sluzy urzadzenie, a potem decydowac, czy warto kupic. Tu jest link do Google – pod haslem: wok przepisy:
http://www.google.com/search?hl=en&q=wok+przepisy&btnG=Google+SearchPozdrawiam.
PS. Jeszcze jedno, jesli wok jest fabrycznie nowy to przed uzyciem musi byc specjalnie przygotowany przez odpowiednie wypalenie, cos znajdziesz w linku. Chinczyk nie uzywa woku masowej produkcji, bo to jest taniocha dla laikow. Najlepszy wok jest recznie klepany z odpowiedniej stali ale tez i dosyc drogi i chyba trudno dostepny na polskim rynku.
Jesli interesuje Cie kuchnia chinska, to wpisz w Google haslo – kuchnia chinska i dostaniesz przepisy, ktore niekoniecznie trzeba robic na woku.Do admina – odpowiadam wyjatkowo, bo z majka kiedys rozmawialysmy i z sympatii dla niej. Nie lubie wpisywac tych numerow, dlatego przestalam odpowiadac. Wiem po co one sa, ale nie spelniaja zadania mimo to. Pozdrawiam, Anerite.
AneriteParticipantPozwole sobie jeszcze raz na odpowiedz.
Produkty nie skladaja sie z glutaminianu, tylko wiekszosc z nich ma jego dodatek do smaku (a nie w celach zdrowotnych), ktory juz ma ustalona naukowo nazwe: "umami".
Glutaminian sodu dodawany do roznych produktow powoduje we wszystkich ten sam smak, ktory owszem przyjemny, ale po pewnym czasie zaczyna sie nudzic. Wszystko smakuje tak samo, co zostalo potwierdzone tez naukowo.
Substancja ta, kiedys wytwarzana z morskich wodorostow, obecnie glownie chemicznie, choc na bazie zboza, burakow, melasy i pewnych bakterii – jest jednym z 20 aminokwasow potrzebnych naszym organizmom, ale nie jedynym.
O co glownie chodzi w spozywaniu potraw z dodatkiem tego srodka smakowego.
To jest polepszacz smaku i napewno spozywany niebyt czesto nie jest grozny. Problem polega na tym, ze teraz wiekszosc koncentratow go zawiera, wiec kupujac fabrycznie produkowana zywnosc mozna dziennie sporo przekroczyc nieszkodliwa dawke. Z cala pewnoscia stale jego spozywanie po dluzszym czasie moze sie zle odbic na zdrowiu, a codzienne spozycie tych zupek i innych z nim do tego prowadzi.
Dziekuje Ci Olu za to, ze zainspirowalas mnie do poszukiwan, bo dowiedzialam sie wiecej na ten temat. Najpierw smakowaly mi te zupki i inne produkty, ale potem znudzil mi sie ciagle ten sam smak, obecnie unikam, a o szkodliwym dzialaniu slyszalam, ale dowiedziam sie wlasnie szczegolow.
Podaje linki na ten temat. Zdania sa podzielone i niektore kontrowersyjne, ale wiekszosc jest negatywna i to ze strony naukowcow. Niech kazdy wierzy, w co chce, jednak moje zdanie jest takie, ze wszystko w nadmiarze szkodzi, nawet, jesli jest najzdrowsze. Kto ciekawy, niech poczyta. Pozdrawiam, Anerite.http://www.google.com/search?hl=en&q=glutaminian+sodu&btnG=Google+Search
http://www.google.com/search?hl=en&q=glutaminian+sodu+-+aminokwas&btnG=Search&lr=lang_en%7Clang_pl
-
AuthorPosts