Dajmy na to taka sytuacje, całkiem wakacyjną. Dwoje młodych, załóżmy roześmianych ludzi spaceruje po krakowskim rynku.
Tu obwarzanki, lody włoskie, amerykańskie, fantazyjne, dania rodem z dzikiego zachodu, jadło polskie, pierogi ruskie, ale jakoś nie to ich nęci. Czegoś innego szukają, choć pewnie w tej chwili, wczesnym popołudniem ich plany nie są sprecyzowane.
Jacy oni są, jak wyglądają, to chyba nie jest tak istotne.
Sytuacja wakacyjna rozwija się szybko. Para nagle znika nam z oczu, lecz już po chwili dostrzegamy ich roześmianych jak idą ulicą Floriańską, by wejść, czego jeszcze nie wiedzą do miejsca, które będą długo wspominać z przyjemnością.