Home › Forums › Przepisy czytelników › Szukam przepisu na…. › Twarozek ze zsiadlego mleka
- This topic has 16 replies, 3 voices, and was last updated 17 years, 11 months ago by admin.
-
AuthorPosts
-
8 grudnia 2005 at 01:48 #44367adminKeymaster
Chcialbym sobie zrobic twarog ze zsiadlego mleka.
Czy ktos bylby tak uprzejmy napisac mi krok po kroku
jak to zrobic
z gory thanks8 grudnia 2005 at 06:52 #44368AneriteParticipantBardzo latwo. Dobrze zsiadle mleko wlac do szklanych lub plastikowych butelek po mleku. Dno sporego garnka wylozyc grubo np. gazetami, zeby nie bylo bezposredniego styku naczyn z nim. Wstawic na to pojemniki z mlekiem, nalac wody do garnka do pelna i wlaczyc najmniejsze ogrzewanie mozliwe. Najlepiej na gazie, bo sie da regulowac. Im mniejszy ogien, tym lepiej. Tak zostawic na kilka godzin, dogladajac od czasu do czasu, nie podkrecajac ognia i pilnujac zeby sie woda nie zagotowala. Woda ma sie powoli ogrzewac i dojdzie do wyzszej temperatury, ale nie moze sie zagotowac, to jest warunek dobrej konsystencji twarogu. Zbyt szybko ogrzany i w za wysokiej temperaturze bedzie twardy i niesmaczny. Przez szklane czy przezroczyste naczynie widac kiedy mleko sie podzieli na biala mase (sernik) na spodzie i zoltawy plyn na gorze (serwatka). Kiedy podzial jest wyrazny, proces ogrzewania skonczony. Dlugosc ogrzewania zalezy od wielkosci garnka, ilosci naczyn w garnku i wody. Wyjac naczynia z garnka, wode wylac, gazety wyrzucic, garnek umyc (albo wziac inny spory garnek. Garnek wstawic do zlewu, na nim oprzec spory durszlak wylozony cienkim rzadkim plotnem lub lniana sciereczka, wieksza od durszlaka. Nie polecam gazy, jest za rzadka i straci sie sporo sera. Brac po kolei naczynia i pomalu wlewac zawartosc do durszlaka, czekajac, az serwatka stopniowo odcieknie, zeby bylo miejsce na nastepna porcje. Kiedy wszystko zostanie przelane, niech tak jeszcze postoi, aby odcieklo. Wtedy ciasno sie zwiazuje sciereczke nad serem, uklada na desce do krojenia np., ktora ustawia sie lekko skosnie nad jakims pojemnikiem albo w zlewie i obciaza sie czyms, aby odcisnac resztke serwatki – na kilkanascie godzin. Ja uzywam dozej butli z woda, mozna uzyc jakis inny ciezar.
Smak i jakosc twargu zalezy od mleka; najlepszy w smaku twarog wychodzi z kwasnego/pelnotlustego mleka. Trzeba skosztowac odcedzony ser i wtedy doprawic ewentualnie do smaku. Jesli mleko bylo chudsze to twarog moze byc kwasniejszy, ale mozna doprawic dodajac pol litra kwasnej gestej smietany na ok. 4 l. kwasnego mleka. Smietane miesza sie z odcedzonym twarogiem przed zwiazaniem. Z 4 litrow mleka wychodzi ok. 1 kg. lub troszke wiecej gotowego twarogu.
Tak samo sie robi twarog z gestej pelnotlustej maslanki. Jesli jest w kartonach, to zostawia sie je nieotwarte na 3-4 dni w pokojowej temperaturze. Kiedy kartony troche napecznieja, otwiera sie od gory i dalej postepuje jak z mlekiem. Mozna tez robic twarog z pasteryzowanego mleka, sposobem. Do pojemnika z mlekiem wlewa sie 3-4 lyzki kwasnej smietany, otwor zawiazuje gaza i czeka az mleko skwasnieje. Dalej postepuje sie j.w. i doprawia jak trzeba. Serwatka zawiera duzo cennych, pelnowartosciowych skladnikow i nadaje sie do niektorych zup i napojow, dlatego szkoda ja wylewac. Mozna tez dac swinkom jesli sie ma.
Na jednorazowe spozycie mala ilosc serka mozna uzyskac innym sposobem. Niewielkie sitko ustawic np. nad sloiczkiem, wylozyc filtrem do kawy i przelac na to kwasne mleko (stopniowo), zostawic do odciekniecia na jakis czas. Tak samo mozna robic z jogurtem. Z jednej szklanki mleka czy jogurtu bedzie 3-4 lyzki delikatnego serka gotowego do jedzenia bez dalszych zabiegow. Powodzenia, Anerite.8 grudnia 2005 at 07:05 #44369marekParticipantŚwietnie Irenko, pięknie i dokładnie proces opisałaś. Ja jednak dodam coś od siebie. Ogrzane do temperatury pokojowej skwaszone ( u nas w małopolsce nazywają go też zsiadłe mleko) mleko pełnotłuste zlewam wrzącym mlekiem świeżym. Powoli mieszam i po odsączenie na durszlaku wyłożonym gazą uzyskuję smaczny, delikatny twarożek.
8 grudnia 2005 at 22:42 #44373AneriteParticipantO takim sposobie nie slyszalam, bardzo mozliwe, ze tez dobry, a napewno szybki. Moze warto porownac jakosc robiac osobno na obydwa sposoby, jednak caly wic polega na tym, ze to ma byc stopniowe, wolne podgrzewanie, co gwarantuje odpwiednia konsystencje. Zalanie wrzatkiem powoduje gwaltowny szok i nie jestem pewna, czy to daje wlasciwa konsystencje, o czym mozna sie przekonac tylko przez porownanie. Zeby wyprobowac Twoj sposob – potrzebne sa dane: ilosci i proporcje kwasnego do swiezego mleka. Jednak nie mam pewnosci, czy ten sposob sie nadaje tez do pasteryzowanego mleka. Anerite.
PS. do Dracera – milo bedzie dostac jakis odzew i ewentualnie komentarz po wykonaniu.8 grudnia 2005 at 22:57 #44374marekParticipantJak zawsze masz rację Irenko, tylko metodą prób i błędów można to sprawdzić. Co do mleka pasteryzowanego to mając dostęp do świeżego ze zrozumiałych względów go unikam.
8 grudnia 2005 at 23:47 #44375AneriteParticipant… wiekszosc nie ma dostepu do swiezego mleka a przepis jest dla wszystkich, ale gdzie te proporcje z Twojego przepisu? A.
9 grudnia 2005 at 00:59 #44376marekParticipantJa daje litr na litr bo lubię pic kwaśną serwatkę.
15 stycznia 2007 at 11:22 #45219adminKeymasterDzieki za fachowa porade. Ja jednak napisze cos od siebie cos z zycia. Otusz kazdy z Polonusow chyba przyzna mi racje ze nie klame gdy powiem ze nazekania na kraj emigracyjny jest powszechny. Wszystko w Polsce bylo lepsze a tu wszystko niedobre, sztuczne, nienadaje sie do niczego itp itd. Prawie wszystkie opinie sa bez konkretow. Poprostu malpowanie kolezanki sadow bez podania konkretow, faktow. Puste opinie. Tak np jest z twarogiem. Gdyby wierzyc temu co od naszych Polek tu zagranica slysze to np twarog mozna zrobic tylko w Polsce!!!! No ale dosc tego. Ja nie jestem fachowiec w tych sprawach, kuchnia mnie pociagala tylko jak mi sie jesc chcialo. Ale ze bylem jedynakiem to czesto musialem sobie radzic sam. Wiec madrowac sie nemam co. Powolam sie tylko na fakty kture zaprzeczaja calkowicie tym opiniom. Bo piepsza ze nie tylko twarogu ale np amerykanskie mleko sie nie zsiadnie. Wiec pytam dlaczego tylko mnie mialo by sie to udac? Ja niemam problemow ani razu by mi sie mleko nie zsiadlo. Czasem mam dostep za darmo do ruznego mleka kture zlewam i niemam z tym klopotow by sie nie zsiadlo albo by wyszedl z tego twarog. I to bez ruznych zadnego tam podgrzewania czy zakwaszania. Proces sie robi sam bez zadnej mojej interwencji. A przy odcedzaniu uzywam samego durszlaka bez wykladania bo jak ktos chce wylapac do reszty to serwatke mozna przepuscic jeszcze raz przez gesciejsze sitko. Tak samo jesli nie zalezy mi na bryle serowej to niepotrzeba wyciskac. Poprostu zostawiam na noc i on sie sam mocno odcedzi. Jedynie co nie lubie to wychodzi to bardzo kwasne. Ja takie lubie ale zona mowi ze caly pokoj smierdzi wiec wsiadla na mnie ze zle to robie wiec raz jak na chwile sie z domu wymknalem to go wlala do garczka i tak na malym ogniu podgrzewala bo ze to sie tak ma robic. Niestety wyszlo takie samo z tym ze za gaz trzeba jeszcze zaplacic. Po drugie ja nie pamietam by mama podgrzewala zsiadle mleko. Malo jej pamietam ale pamietam ze jej serki byly wysmienite (sprzedawala tesz je). Dodam jeszcze ze ja raz dodaje bakterie a raz nie a i tak wychodzi. I to prawie zadnym nakladem. Dopiero pierwszy raz tu jestem i z opisu tu widze ze serwatka idzie do gory a twarog na dno spada. U mnie jest akurat odwrotnie i nie wiem dlaczego sa te roznice. Tak ze jak widzicie to duzo nie wiem ale z tego co wiem to niech mi ktos nie mydli oczu ze m.inn. np na "Zachodzie" nie zrobi twarogu. Ja teraz co szukam to sposobu jak by go zrobic by nie byl tak kwasny, bo zona nieznosi jego kwasnego zapachu. Tutaj widze pisza ludzie kturzy pisza faktami a nie blablablaniem wiec licze ze wzbogace swoje eksperymenty. Dziekuje
16 stycznia 2007 at 07:14 #45222AneriteParticipantDo Mariana – wszystko zalezy jakiego mleka uzywasz i moze jeszcze gdzie mieszkasz. Jesli mleko jest niepasteryzowane, co b. trudno dostac, chyba ze prosto od chlopa, to sie skwasi tak jak w Polsce. Jesli mleko jest pasteryzowane, to nalezy je zaszczepic kultura kwaszaca, czyli do galona mleka (ok.4 l) trzeba dodac 3-4 lyzki kwasnej smietany i takie mleko trzymac 3-4 dni w cieplym miejscu, az sie zacznie kwasic. Mozna potem nie podgrzewac, ale konsystencja nie bedzie wlasciwa. Ser bedzie za rzadki i za miekki, aby uzyc go do potraw i pieczenia. Nie odgrzany albo odpowiednio odgrzany ser trzeba odlac na sitku wylozonym rzadkim plocienkiem albo duzym filtrem do kawy po to, aby nie tracic sporej masy sera, bo drobniejsze czastki przeleca przez sito i to jest duza strata. Serwatke mozna z powodzeniem uzyc do napojow a takze do niektorych regionalnych zup. Serwatka zawiera duzo wartosci spozywczych i wapnia, wiec wylewanie jej jest marnotrawstwem. Na wsi serwatke daja tez swinkom, bo zdrowa.
Odciekniety ser trzeba zawinac ciasno w plocienko, na ktorym odciekal, odstawic w chlodne miejsce i obciazyc po to, aby reszta serwatki odciekla i ser nabral wlasciwej konsystencji. Kwasnosc sera zalezy od procentu tluszczu w mleku, z ktorego byl robiony i jak dlugo sie mleko kwasilo. Pelnotluste mleko daje mniej kwasny twarog, a mleko pozbawione tluszczu da kwasny ser. Po odgrzaniu sera mozna dodac opakowanie gestej kwasnej smietany i wymieszac razem. Jesli bylo uzyte mleko pelnotluste, to z dodatkiem smietany otrzymuje sie wyborowy pyszny twarog do jedzenia i na sernik. Natomiast ten kwasny, jesli dorze odcisniety, nadaje sie swietnie do pierogow. Twoja mama robila twarog z innego mleka i w innych warunkach i nie ma co porownywac. Prawda jest, ze na zachodzie nigdzie nie uswiadczysz twarogu w sklepie, lecz musisz sobie sam zrobic. Twarog z powodzeniem robi sie z tlustej maslanki, tak samo jak z mleka, ale jej juz nie trzeba zakwaszac. Twarog jest jeszcze lepszy niz z mleka. Jednak czasem z pasteryzowanego mleka ser sie nie uda, bo to zalezy do jakiego stopnia mleko jest pasteryzowane. Pasteryzacja polega na podgrzewaniu mleka (w mleczarni) do ponad 80 stopni C, a jesli mleko jest podgrzane do ponad 90 C – to moze sie nie udac kwaszenie, poniewaz bakterie odpowiedzialne za kwaszenie zostaly zupelnie zniszczone. Ser, czyli fachowo nazywa sie to sernik, musi opasc na dno, a serwatka bedzie na wierzchu, jezeli nie, to nie jest jeszcze dojrzaly i to jest roznica. Taki tez mozna jesc, ale to nie to. Zeby zonie nie przeszkadzal zapach tego sera – nalezy wyniesc go do chlodnego pomieszczenia i obciazyc na dobe, zeby reszta odciekla, a wtedy juz nie bedzie tego zapachu. Z galona mleka otrzymuje sie ok. lub troszke wiecej, niz kilogram twarogu i zrobiony wlasciwie nadaje sie do wszystkiego. Pisze to na podstwie swoich wieloletnich doswiadczen, bo jak mi potrzebny twarog, to musze go sobie zrobic.
Na temat innych produktow, to naprawde jest duza roznica miedzy tym, co bylo w Polsce, a co na zachodzie. Pomidory np. sa bez smaku, chyba, ze ktos ma ogrodek i choduje ze specjalnych nasion. Rzodkiewka calkiem bez smaku, tak samo truskawki, choc ladnie wygladaja. Jablka przewaznie slodkie, bez smaku, a ile bylo odmian w Polsce, szkoda gadac. Kapuste kiszona trzeba kupowac z importu, takze ogorki kiszone, chyba, ze kto sobie zrobi sam. Jest duzo innych jarzyn, warzyw i owocow, ale brakuje takich, jakie sa potrzebne w kuchni polskiej, np. pietruszki. Sprzedaja tylko natke. Z burakow – modych, bo tylko takie sprzedaja nie ukisisz barszczu. Itd. Itd. Nie chodzi o to, ze w Polsce byly lepsze produkty (niektore tak), ale o to ze niektorych wcale nie dostaniesz. Nie jest to wydziwianie, tylko czysta prawda. A gdzie szczaw, maka zytnia na zakwas do zurku, nie wszedzie mozna dostac zywe drozdze, a gdzie grzyby itd. Tylko z importu i masa innych rzeczy. Po prostu inny kraj, inna kultura i inna kuchnia. Ja podaje wiadomosci na podstawie wieloletnich doswiadczen mieszkania na imigracji. Anerite.
PS. Twarozek a twarog to nie to samo, bo inne zuzytkowanie.18 stycznia 2007 at 08:54 #45225adminKeymasterDo Anerite od Mariana:
Bardzo dziekuje w trud wlozony w tak szczegolowa odpowiedz i to tak szybka. Moja nie bedzie asz tak szybka bo sie przeziebilem i do niczego niemialem checi. Zgadzam sie ze od typu mleka zalezy ale wedlug mnie dotyczy bardziej smaku, A ja glownie pisalem o tym ze niespotkalem tu nikogo kto by sie pochwalil ale za to kazdy twierdzi ze (m.inn.) tubylcze mleko sie nie skwasi, nie zsiadnie, nie zrobi twarogu … Ja absolutnie nie moge dolaczyc do tych opinii skoro nie pokrywaja sie z moja opinia z mojego doswiadczenia. Kilkanascie to bylo razy i ani razu by sie nie zsiadlo. Z tym ze raz mi sie plesn wdala zaczym jusz po tym jak serwatka sie odlaczyla. To teraz naczynie wypazam, moze to w tym byla zecz. Nie dosc na tym. Otusz 3 razy chyba, obylo sie bez zaszczepiania. Poprostu po zakupach jedna z butelek zapomnialem w garazu wlozyc do dodatkowej lodowki i znalazlem ja jak serwatka poszla na dol w butelce. Raz nawet mleko sie skwasilo bedac w ….lodowce …. bo bylismy wszyscy dlugo zajeci i zapomnielismy o tym extra mleku na dole kupujac nastepne. Mleka dostaje czesto, za darmo, ruzne – zalezy co im zostaje. To co ja robilem przewaznie to zlewalem razem co tylko znalazlem. ~~~~~~~~~~~~~ No ale teraz po Pani liscie przyjze sie dokladnie i upewnie i nie bede je mieszal to moze bardziej zrozumie w czym jest zecz. No i z tego co Pani pisze i z tego ze mnie wychodzi to dochodze do wniosku ze np Amerykanskie mleka i Austriackie nie sa pasteryzowane na tyle by zniszczyc bakterie. Tu teraz zglupialem ale dzieki za te wszystkie informacje to sie baczniej temu przyjze bo ja sery bardzo lubie pod jakakolwiek postacia. I bolalo mnie ze co jak co ale twarogu nieumialem zrobic w sposob by kazdy go lubial. Po drugie to pomimo ze biedy zadnej niemam to genetycznie tak rodzice mnie zaszczepili ze nie znosze marnotrawstwa i jesli mi naznosza mleka i wiem ze nie da rady go wypic to mi zaraz te zachcianki seropodobne wyplywaja. ~~~~~~~~~~~~~~~ Zgadzam sie ze klimat i warunki zaleza duzo. W Polsce np mielismy spora dzialke i np te same ziemniaki smakowaly mamie inaczej jesli byly posadzone na innych koncach dzialki. Pomimo, nie widze w tym za duzo logiki ze tylko polskie wazywa i owoce sa smaczne i nadaja sie na to czy tamto a na Zachodzie tak czy siak bo np tylko w samych Stanach jest kilkanascie stref klimatycznych, po tym ida klasy i gatunek gleb i wiele innych zeczy wiec uogulnianie i porownanie czegos miedzy krajowe a zagraniczne jest dla mnie zbyt prostackie by mnie takie polonijne biadolenia przekonaly. Gdy kilkanascie lat temu objezdzalem winnice w Napa Valley to gdy wyjasniali uprawe winogron to myslalem ze to ja na wykladach uniwersyteckich jestem. Oni to maja wykalkulowane w stylu wydawaloby sie nie mozliwym do dalszego udoskonalenia. M.inn. pamietam np. jak mowili ze do tego a tego wina idzie w czesci taki a taki winogron ktury sadza po tylko tej stronej doliny bo po tamtej to te i te wymagania osiagna winogrona jusz inne kture zuzyja na te czy tamte wina. No to co to jakie to porownanie Polski z USA, skoro doslownie o miedza sa ruznice? Poza tym w niekturych czesciach, samych tylko USA, niema sniegu a w innych jest on caly rok. Wiec nigdy nie lubialem takich uszczypliwych porownan. Duzo ludzi tanim kosztem chce sie popisac wiedza, majac ja bardzo malutko lub prawie wcale. Nie pisze o Pani a o ludziacg kturych znam latami ~~~~~~~~~~~~~Co do tych innych wszystkich zeczy co inaczej smakuje to czsciowo przyznam racje z powodu kture jusz opisalem. Ale tak naprawde to asz tak nie przesadzajmy. Zaczym pierwszy raz pojechalem na Floryde to sie nasluchalem opowiesci ze te pomarancze na Florydzkich czy Kalifornijskich uprawach a kupione jusz w innych stanach w sklepach to niebo a ziemia, nie da sie porownac. Potem bylem na FL., jusz wiele razy i ja tam ruznicy nie widze. No prosze mnie jusz nie prostowac bo czasem kupi sie dwa i beda inaczej smakowac, wiec nie wydziwiajmy. Jesli jest ruznica to chyba trzeba byc smakoszem bo dla mnie byla nie zauwazalna. Teraz mam kilka znajomych to i przywioza ze swjej posiadlosci i jesli im powiem ze ich duzo smaczniejsze to raczej dlatego bo tego oczekuja. Wiec widze jak ludzie wyolbzymiaja zeczy, czesto raczej po to by sie pochwalic ze sie tam bylo. Tak mysle choc biore pod uwage ze smakowo moge nie byc asz tak uczulony jak np Pani ~~~~~~~~~~~~~~~~Nastepna zecz to wiadomo ze wiekszosc na emigracji ma duzo lepiej anizeli w Polsce. Wiec nie jest zadna tajemnica ze np ser inaczej bedzie mi smakowal gdy go jadlem najwyzej raz na tydzien a inaczej gdy go ziadam codziennie majac w lodowkach do wyboru wszelakie gatunki i rodzaje. ~~~~~~~~~~~~Moja zona kilkanascie razy na rok opowiadala ze jak pojedzie do Polski to odrazu sobie zrobi swieze mlode ziemniaczki z zsiadlym mlekiem z prawdziwego mleka. Byla, jadla i przyjechala.No a teraz jej sie zapytaj to kazdemu teraz mowi ze to sie tylko tak ZDAWALO. A slyszalem tesz innych ludzi to nawet mysla teraz odwrotnie. Szwagier mi mowil jak tam jadl golonke, no i kilka innych "spazonych" opinii. ~~~~~~~~~~~~~~Jest tu chyba tesz sprawa trendu. I tak Polonusy przescigaja sie w tym ze wszystkie wazywa, owoce, jedzenia – sa dobre tylko w Polsce. Natomiast idz na kazdy jeden Polonijny dancing to tu znowu niewazne ze jakis polski alkochol zdobyl najlepsze nagrody i jest gatunkowo najlepszy w swej klasie. U Polonusow na stolach w zadnym miejscu i nigdzie na zadnym stole nie zauwazysz polskiej wodki czy nawet piwa. Wszystko dziadostwo i jusz. Taka sie slyszy od nich opinie. Ja lubie eksperymenty z ludzmi robic dla ubawu. Raz robilismy przyjecie ale napierw upewnilem sie jakiego piwa jeszcze nie pili i takie wlasnie kupilem. I kupilem chyba 3 gatunki polskiego. Okazalo sie ze za polskie sie wzieli jak braklo innych. Jak jusz przy trendach to jeszcze jedno: gdy przyjechalem tutaj na stolach nie bylo nic widac tylko kanadyjskie V.O. Mnie zeszlo 2 miesiace by sie to nauczyc pic. Ale stwierdzilem ze jak sie idzie miedzy wrony to trzeba krakac jak i ony. Wiec pilem VO by nie urazic "wysokiej klasy ekspertow chowu domowego". Dzis VO i prawie wszystko lubie. Po jakims czasie, byc moze ktos tam, byl dobrym aktorem, chlal nic tylko Johnnie Walker lub inne tam Scotch Whisky no i VO dostalo w leb jak reka ucial. By byc w trendzie i udawac ze sie zna na sztuce to ludziska jak reka ucial zaprzestali pic VO. No ale trendy maja swoja zywotnosc. Wiec po ilus tam latach i Walker’owi leb ukrecono Nastala moda na wodke. I teraz gdzie tylko pujde to widze jak wodka przebila wszystkie inne alkochole.~~~~~~~~~~~~~~Czy tak wiec naprawde mozna polegac na ludzkiej opinii smakowej? Czy to raczej takie cwaniacjkie udawanie ze sie naczyms zna, wsrod niekturych ludzi. no a teraz porownajmy smak u innych nacji, Dopiero bylem na balandze u Wlochow. Oni pija tylko wino. Jak zesmy flache wodki kazali sobie przyniesc to calym stolikiem bylismy atrakcja wieczoru. No i pytam gdzie tu jest ekspertyza??? Co z tym znawstwem i wszystkowiedza??? Czy to nie sila przyzwyczajenia mowi za siebie?!!! ~~~~~~~~~~~ Wez np Chinczykowi powiedz ze od dzisiaj bedziesz jadl tylko polskie i zobaczysz czy sie zamieni. Na pewno nie!!!!! Przykladac mozna by w tysiace. No wiec co jest? Polski ogorek kiszony to w wielu krajach "ZGNILIZNA" i Polska musiala sie mocno na gimnastykowac by to nastawienie w Unii Europejskiej zmienic chociasz czesciowo bo ich nawet na rynek nie chcieli puscioc. I nie wiem do konca jak to sie skonczylo. Slimak dla Francuza to wspanialosc, dla Polaka obzydliwosc, no to czemu ich teraz ije?~~~~~~~~~~~Co do smaku to tak jak chyba kazdy inny przymiotnik, jest to poprostu okreslenie wzgledne. Co dla jednego jest smaczne, piekne, duze, pachnace itp itd to dla drugiego jest niesmaczne, bzydkie, male, smierdzace, itd. Z takim Porto-Rico’nem pracowalem to by te ich Bakala zarl codziennie tak szalal za tym a ja z takimi z innej narodowosci wychodzilismy gdzies jak on to jadl bo tak smierdzialo. Wiec jak to jest z tym "bez smaku" co piszesz? A powruce jeszcze do tych smakow z niedozywienia. Czy zauwazylas ze np 1-sza lyzka zupy 3 razy bardziej smakuje anizeli ostatnia ktura zjadlas tylko dlatego bo Ci bylo szkoda wyzucic? No i jeszcze apropo ze tu nic nie smaczne to ja akurat niemam z tym zadnych problemow. Wszystko mi smakuje i gdybym sie od czasu do czasu nie sprzeklinal i ciagle nie ograniczal to bylbym najciezszym czlowiekiem na swiecie jusz dawno. No ale ja za granica mieszkam dwa razy dluzej jak w Polsce. Wiec moze za malo bym sie przyzwyczail do polskiego jedzenia na tyle by sadzic o zagranicznym jako bez smaku itp. ~~~~~~~~~Mysle ze na smak wplywaly tesz warunki w jakims kto zyl. Jesli ktos mial malo urozmaicona kuchnie, jadl od tej samej kucharki, z plonow z tego samego pola itp to sie mogl uzaleznic od takiego czy innego jedzenia. Ja natomiast od dziecinstwa jadlem ciagle od kogos innego. Potem pracowalem po calej Polsce a potem zagranica i ciagle zmiany i te ruzne kuchnie miedzynarodowe, wiec nie bylo szans abym sie uzaleznil od jakiegos smaku. Jesli cos nie lubie to nie lubie i koniec. Moze mi ktos rok czasu tlumaczyc ze flaki to tylko polskie a slimaki to tylko francuzkie, to to niema zadnego znaczenia bo mi wnetrznosci wywraca na sam ich widok. Wiec genetyka to jest chyba tesz bez znaczenia jak i przyzwyczajenia bo skad pochodze nigdzie nie widzialem nawet, by sie to jadlo. Wiec prawda jest taka ze jesli szwagierka mi dzwoni: przyjedz ugotowalam cos, pycha to wiem ze narazie jest to tylko jej opinja a czy moja to sie przekonam jak sam spruboje. Wiec mowienie za wszystkich, chocby nawet w dobrej intencji, ze cos jest smaczne, piekne, super itd jest poprostu ignorancja innych opinii ktura jest tylko opinia i nie musi oznaczac prawdy bo prawdy – wedlog Gorali sa asz 3, Swiento prowda, Tyz prowda i Gowno prowda. ~~~~~~~~~~~~~~~Twarozek i Twarog, no wlasnie, Twarozek, tego jeszcze zrobic nie prubowalem wiec chyba bedzie lepiej i szybciej gdy poszukam u innych w doswiadczeniach. ~~~~~~~~~~~~~~ Pisze Pani by "odciekniety ser zawinac ciasno w plucienko, na ktorym odciekal …". Moja mama miala poszyte woreczki gdzie poprostu wlewala te zciete mleko i wkladala do specjalnej prasy ktura tata zrobil. Na to szly ciezarki, najpierw lzejsze a potem ciezsze, Serki jej wychodzily w sam raz i zgrabne. Natomiast owiiajac ja w szmatke to mysle ze wychodza Pani serki z glebokimi wgniecieniami ~~~~~~~~~~ Oj, to jusz naprawde nie wiem gdzie Pani mieszka ze pisze Pani ze na Zachodzie nigdzie nie uswiadczysz twarogu. O rany Boskie!!!, przeciesz tu kazda kobieta go ma a jesli znalezc go nie moze to chyba tylko dlatego ze przyjezdna, po angielsku nie kumata no i sklepy sa ogromne to i latwo cos przeoczyc chocbys i pare razy sklep obszedl. Nietylko ze sa ale w ruznych postacia i innych firm nawet w tym samym sklepie. Oczywiscie ze wszedzie go moze nie byc jak to Pani mowi: na Zachodzie no bo Polacy, Ukraincy itd nie wszedzie sa a np Indianin, Chinczyk, Kreol czy inny , (bo niema kraju na swiecie ktory by nie mial swoich tu ludzi) tyle bedzie zainteresowany seropodobnymi przetworami co ja lydkami z zab. A jesli jednak w Pani rejonie jest wystarczajaco ludzi co lubia sery, twarogi, twarozki itp, tzn Manager danej sieci danego sklepu albo ludzie ci, mieszkajacy w poblizu nie sa zbyt bystrzy bo wszyscy by taki a taki towar sie tam znalazl. Przeciesz wystarczy albo napisac np do polskiej wytworni i podac im adres interesujacego nas sklepu, by wyslali oferte albo isc do Menagera by o taki produkt sie postaral, dla ulatwienia podajac mu adres odpowiedniej, np polskiej firmy. Zamowi malo ilosc a jesli znajda sie chetni kupojacy to niech Pani o reszte glowa nie boli, oni na tyle sa obrotni ze jusz o wieksze, wystarczajace iloscii sami zadbaja. Tu nie jest komunizm, no ale czasem warto samemu popchnac sprawe bo nazekaniami miedzy soba zajdziemy w slepa uliczke. A jakby nie szlo Menagera przekonac to trzeba z biura spisu ludnosci wyciagnac odpowiedni papier ze tylu a tylu ser lubiacy ludzi mieszka w poblizu i takie cos wyslac ze nawet niepotrzeba chodzic. Moj kolega mieszka na PortoRico-wie wiec po polskie gazety musial niewygodnie codziennie zbaczac a poniewaz byl niekumaty to mu sam zalatwilem i jeszcze mi Huindus podal reke i teraz Hindus zadowolony i kolega tesz, bo najgozej bylo w zimie. Nawet i w kapitalizmie samo nie zawsze przyjdzie wiec trzeba tylkiem ruszyc. ~~~~~~~~~~Pisze Pani o jablkach i ich smaku. Nie przepadam za nimi nigdzie, ijem bardziej dla zdrowia a poniewasz tu owocow z calego swiata i jest co wybierac to jablka ijem czasami, w pobliskich sklepach jest ich kilkanascie odmian wlacznie ze slabo do jablka podobnego z Chin. Zona szaleje za takimi zielonymi, twarde, wielkie, kwaskowate ja zdecydowanie wole mieksze i jak najslodsze i takie maja. Duzo czy jest czy niema w kapitalizmie zalezy od pokupu. Jesli cos nie idzie no to jasne ze wczesniej czy puznies zaprzestanie sie go sprowadzania. Nastepna sprawa jest cena. Bo sam gdybym mial sklep to nie sprowadze jakiegos towaru od kogos kto zada przesadnej za to sumy, bo sie nie kalkuluje wiec z tego powodu czegos moze niebyc. Trzeba tesz troche logicznie myslec. I tak np jesli w samych Niemczech produkoje sie 280 gatunkow piwa no to cudow niema i Niemcy sa zadowoleni ze ich sprzedaja tu tylko kilkanascie gatunkow. Na swiecie jest tak ogromna konkurencja, szczegolnie tu w Stanach na kture kazde Panstwo sie najbardziej nastawia ze jest niemozliwoscia kupic to co sie umysli. Dlatego jak wspomnialem, konsumer moze znacznie tu pomoc by to co lubi mogl kupic. ~~~~~~Teraz co Pani pisze: "kapuste trzeba kupowac z importu" to wcale nie znaczy ze tubylcy danego towaru nie produkoja. Moze poprostu znaczyc ze obcokrajowcow w danym rejonie jest duzo i zagraniczne i miejscowe towary w tym rejonie nie maja pokupu, Ja zjezdzilem troche swiatu to widze jak to jest, Tu jest duzo Polakow to i sa rozmaite polskie piwa, wodki, ciastka, konserwy, itd. Pojedziesz dalej niema absolutnie nic polskiego bo i tam prawie niema Polakow wiec porownywanie z miejscem gdzie Pani mieszka z calym "Zachodem" jest naduzyte. ~~~~~~~~~ Pisze pani ze jest bardzo duza ruznica miedzy tym co na zachodzie a Polska. No jest, jest, na ten temat jusz troche napisalem. Ale moze pomowmy o bardzo duzej ruznicy np w polskich syropach co tu sprzedaja. Ja nawet butelki nie musze otwierac i wiem ktury jest wyraznie lepszy. Prosze Pani, kazda firma ma swoja recepte na ktura w dzisiejszych czasach ma wplyw wiele czynnikow. Sam bylem na stanowisku w swych zakladach to cos moge powiedziec na ten temat. Kazda firma glowkoje po swojemu. No i jesli jusz cos jest tak naprawde konieczne i nie mozna kupic to tesz rozumiem ale i rozumiem czym sie kieruje rynek, poprostu trzeba sie przestawic. Prosze Pani, Pigmej nic nie ije z tego co Polak i zyje i zadowolony moze bardziej od nas wszystkich co sie zywimy ale najczesciej stresem. ~~~~~~~~~~~ Co do innych zeczy to tylko chyba szczawu nie widzialem choc wiem ze jest bo zona pare razy zupe gotowala a tak to wszystko co Pani wspomina to tu niema problemu dostac. A moze powinna sie Pani przeniesc w skupisko polonijne a nie dryfowac samemu wsrod tubylcow?
~~~~~~~~~Nie pisze tu cos by Pania obrazic. Bo tak naprawde to gdyby Pani byla w zasiegu reki to jeszcze bym buziaka dal za wiele tu zeczy co Pani napisala a mi sie przydadza bo co do serowych spraw to nadal raczkuje zawalony rozmaitymi innymi obowiazkami. I chyba nie tylko ja Pani dziekuje za informacje. Poszedlem w swiat bedac dzieckiem. Od rodzicow nie zdazylem wylapac wiele wskazowek co zaluje no ale tak to bywa. Dziekuje no i przepraszam za bledy ktorych coraz wiecej robie. Pozdrawiam. Marian :kiss: :S18 stycznia 2007 at 19:56 #45226adminKeymasterSPROSTOWANIE
W 11-tej czesci mego poprzedniego listu zjadlem nieoparznie wyraz "nie". Bo napisalem: – Wiec genetyka to jest chyba bez znaczenia jak i przyzwyczajenia bo skad pochodze nigdzie nie widzialem nawet, by sie to jadlo.
A powinno byc: – Wiec genetyka to NIE jest chyba bez znaczenia jak i przyzwyczajenia ….. …..
Wiec wszystkich przepraszam. Marian :S 😉 :ohmy: :sick: :blink: 😛 😛19 stycznia 2007 at 07:51 #45228AneriteParticipantSzanowny panie Marianie: dziekuje bardzo za tak obszerna odpowiedz. Nie mam zamiaru niczego prostowac, tylko po prostu wyjasnie kilka spraw, a wiec po kolei.
Nie mam pewnosci, ale zdaje mi sie, ze te resztki mleka, co pan dostaje, to chyba nie ze sklepu, wiec prawdopodobnie niepasteryzowane, dlatego nie ma problemy z kwaszeniem. A jesli sie nawet pomiesza z pasteryzowanym, to chyba tez sie ukwasi. Mieszanie mleka od roznych krow mysle, ze nie szkodzi, przeciez mleczarnia kupuje mleko od wielu rolnikow i miesza razem. Roznica w smaku mleka zalezy od tego, czym karmia krowy. Co innego pasza naturalna, a co innego "przemyslowa" czy jak to nazwac, tylko co innego jak ktos ma w gospodarstwie kilka krow, a ktos prowadzi ferme i ma setki krow i nie da sie tak samo karmic, tak samo z kurczakami i trzoda. Procent zawartosci tluszczu w mleku wlasnie od tego zalezy, ale jesli tluszcz jest odciagniety i dostaje pan chude mleko, to dlatego daje kwasny ser. Moze pan spokojnie dalej zlewac mleko. Co do stopnia pasteryzacji w stanach to moze nie wszedzie jest zbyt wysoka (co do Austrii nie wiem), dlatego zaszczepienie mleka da rezultat. Natomiast jedna Polka, mieszkajaca w Nowej Zelandii (kraj slynacy z duzej ilosci krow i dobrego mleka) nie mogla mleka ukwasic i pytala (na innym forum) o porady. Podalam jej swoj sposob, ale tez nie wyszlo. Jedyna rada, to zaznajomic sie z jakims gospodarzem i kupowac od niego swieze mleko, tak wiec to kwesta "przerobu" mleka. W Polsce kupowalam mleko prosto od gospodyni, pelnotluste, 4% i byla pyszna smietana z niego i mleko znakowicie sie kwasilo
Natomiast mnie sie znakomicie udaje twarog z tlustej, gestej maslanki i na koniec dodaje kubek smietany, co juz pisalam, otrzymujac pyszny deserowy twarog swietny na sernik.
Sprawa warzyw. Nie tylko klimat i rodzaj gleby wplywa na smak warzyw i ziemniakow, ale tez gatunek. W Polsce sa rozne gatunki ziemniakow, sa inne i wiele smacznjejsze napewno. Nie tylko chodzi o smak, sa po prostu inne. Kedy w Polsce ziemniaki trzeba gotowac 30-40 min. tutejsze sa gotowe w 15 min. i trzeba pilnowac, zeby sie nie rozlecialy. Do zupy wkladam pokrojone w kostke pod koniec na 5 min., inaczej sie rozciapia, a ja lubie ziemniaki jedrne.
Procz tego nie nadaja sie do odsmazania, jak postoja, bo dostaja wstretnego smaku. Jedynie tluczone z maslem zachowuja smak.
Co do innych warzyw, to np. marchewka, selery, pory, buraki, kalafiory, brokuly sa takie same w smaku, choc np. selery sa kilka razy wieksze. Pietruszka korzeniowa tez, ale teraz nie mozna dostac, sprzedaja tylko natke. Bo wlasnie maiala maly popyt. Amerykanie kupuja tylko pasternak, podobny do pietruszki, wiec teraz nie mozna jej dostac. Cebula jest inna, bardziej lagodna, ale dobra do salatek, natomiast ostrzejszej cebuli prawie nie ma, a szkoda. Czosnek nie tak ostry, choc smak taki sam, ale nie trzyma "zapachu". Inna odmiana. Kapusta to juz calkiem cos innego. Wprawdzie w smaku b. podobna, ale szybko sie rozlatuje i trudno z niej ugotowac bigos, bo dluzszym gotowaniu robi ciape (mowie o dodatku swiezej kapusty do kiszonej w bigosie), za to szybciej sie robia golabki, bo szybko miekkie, a ja robie pyszne. To inny gatunek, niz w Polsce. Nie kupi sie cwiklowych burakow do kiszenia barszczu, tylko mlode, a one sie nie ukisza, tylko zepsuja. Probowalam. Co do wina, to zupelnie cos innego i tu ma pan racje, ale jarzyny i owoce to nie to samo. Ja tak jak pana zona lubie wylacznie te zielone kwasne jablka "Granny Smith", tylko te maja smak, slodkich nie lubie, bo tutejsze dla mnie sa bez smaku, a w Polsce slodkie jablka sa inne, pachnace i pyszne w smaku. Lubie papierowki, tu nie maja. Sprowadzaja jablka z innych krajow, ale zadne sie nie umywaja do polskich, to wg. mojego smaku.
Naturalnie smaku sie nie dyskutuje, bo nie wszystkim to samo i tak samo smakuje. Co do pomaranczy, to napewno chodzi o inne gatunki i na samej Florydzie moze byc kilka innych, takze z Californi. Ale inaczej bedzie smakowac pomarancza dojrzala na drzewie, a inaczej zrywana niedorzala i dochodzi w skladach. Tak niestety robia, bo dojrzaly owoc szybciej sie psuje, a handel nie chce tracic. Tuz kolo mnie sasiadka ma drzewo pomaranczowe na podworku i smak jej pomaranczy jest bardzo inny od tych ze sklepu, bo jadlam je dojrzale prosto s drzewa, gatunek tez moze inny i nie sa pryskane, bo gatunkow pomaranczy w stanach jest wiecej niz jablek. To samo bylo z cytrynami i grapefruitami. Te domowe calkiem inne w smaku.
Co do serow/twarogow w sklepach, to prawda, ze jest ich zatrzesienie, ale zaden nie jest nawet kwaskowaty, przewanie sa slonawe i nie nadaja sie do wypiekow. T.zw. ser farmerski jest wszedzie, wyglada dokladnie jak polski twarog, ale kompletnie bez zadnego smaku.
Nie wiem czemu zona mowi, ze jej sie tak zdawalo, moze sie przyzwyczaila do tego co tu je, ale nawet pan musi przyznac, ze mlodych ziemniakow tu sie nie uswiadczy. Niby sa jakies "mlode" zolte i czerwone, ale nie nadaja sie do tego, aby zjesc je z maslem i koperkiem, jak w Polsce, nie maja smaku. Popijac mozna maslanka, mozna trafic dobra, choc dosyc droga. O mleku juz bylo.
Nie prawda, ze jedzenie dobre tylko w Polsce, to by bylo uogolnienie, ale prawda, ze skladniki w wielu przypadkach sa inne i to stanowi o smaku potrawy no i jak kto umie gotowac. Kazdy kraj ma swoja kuchnie i kazdy je, co lubi. Co do upodobania wodki wsrod Polakow to tak samo jak upodobanie wina u Wlochow, Francuzow, Hiszpanow itd. Ja wole dobre wino, ale wodka tez nie zla. Wodek jest wszedzie pelno. Polska jest, choc trudniej dostac, ale sa ruskie, szwedzkie i inne i ludzie sporo kupuja. Natomiast ogolnie nie ma spirytusu, po to trzeba jechac do niemieckiej kolonii, bo Amerykanie nie wiedza jak i do czego to stosowac.
Nie wiem, gdzie pan slyszal, ze ogorki kiszone, to zgnilizna. Sa powszechnie w kazdym markecie i to kilku roznych firm, obok ogorkow marynowanych, i jest zawsze kiszona kapusta. Moze jakas firma amerykanska tez kisi kapuste, ale to nie to, co europejska. Tu glownie jest niemiecka i naprawde dobra. Kiedys sprobowalam kapusty z N.Y. i byla kiepska w smaku, niestety, wiecej nie kupie.
Panie Marianie, tylko ten, co mieszkal cale zycie na wsi w jednym miesjcu mogl miec jednostajna kuchnie. Prawie kazdy jadl w roznych czesciach Polski czy swiata, a smak potraw zalezal od rodzaju produktow i umiejetnosci kucharzy. Widzi pan, flaczki, czernina, mozdzek, podroby sa b. lubiane i powszechnie jedzone w Polsce. Tak samo z udkami zabimi i slimakami. Coraz wiecej Polakow je i handel sprowadza z zagranicy, ale to kwesta gustu. Ja np. nie jadlam flakow ani czerniny, ale rozumiem, ze ktos lubi, a w Polsce duzo ludzi za tym przepada, bo to staropolskie narodowe potrawy.
A twarog pana matka robila dokladnie tak jak ja. Wprawdzie nie szylam woreczkow, ale te p. mamy to byly napewno plocienne, a ja zawijam twarog w plocienna serwete i obciazam na noc. Wprawdzie nie mam praski, ale obciazem butla z galonem wody. Po 24 godz. twarog jest jak nalezy, a ze nie ma takiego ksztaltu, jak w woreczku, to nie ma znaczenia. Ja odcisniety twarog wkladam potem do odpowiedniego plastikowego pojemnika i jak robie pierogi, czy sernik, to nie ma znaczenia w czym byl odcisniety i jakiego ksztaltu. Twarog nie ma zadnych wglebien, bo jest ksztaltowany scisle w kule, a potem i tak upchany w pojemniku. Prosz pana, ja mieszkam blisko polkiego sklepu – delikatesow, gdzie ponad 90% towaru jest sprowadzana bezposrednio z Polski. Sa tam zupy, przetwory, grzyby marynowane i suszone, rozne soki, drzemy, slodycze, kapusta kiszona, ogorki marynowane i kiszone i wiele innyc produktow. Jest tez toche niemieckich, bulgarskich i innych, ale kapuste kiszona i ogorki kupuje niemieckie w markecie. Dlaczego? Bo o wiele tansze, a jakoscia nie ustepuja polskim. Niemcy sa specjalistami w kiszeniu kapusty i ogorkow, bo tez ich narodowe potawy, choc nie ma w kapuscie kminku ani wiorkow marchewki, te dodaje sobie sama.
Na to, aby prosic managera, zeby cos sprowadzil, czego niema, sama dawno wpadlam, ale nie kupia tego, co nie ma wiekszego zbyty, bo busines jest busines. Pietruszka w korzeniu kiedys byla i to w kilku marketach w poblizu, teraz nie ma i manager mowi, ze nie moze zamowic, bo rolnicy nie maja.
Co do piwa, to jest tu pelno roznych gatunkow, czy maja polskie? Nie wiem jak w marketach, bo ja nie pije, ale widzialam w polskich delikatesach jak i wodki i wina polskie i sasiednich krajow, tyle ze b. drogie. Polakow jest tu sporo, choc nie tylu co w Chicago, ale nie zawsze pmaga ruszanie glowa, choc sie staram, bo po prostu sklep ma swoje uklady. O, dobry przyklad. Kiedys wszedzie byla pelnotlusta, pyszna maslanka, teraz tylko chuda, nie uswiadczy sie pelnotlustej, bo jest jakas manja pod wzgledem tluszczu. Smalcu prawie nigdzie nie ma, najwyzej kilka kostek i to kupuja tylko Meksykanie no i ja.
Sloniny surowej ani wedzonej (nie boczek) nie ma wcale. Mozna tylko kupic w malych prywatnych sklepach meksykanskich, gdzies daleko. To jest logika, sloniny nie ma, ale b. tlusty boczek jest, gdzie prawie nie ma miesa, co to za roznica? Ja moge zamowic w polskim sklepie prywatnie, to mi zrobia, bo oni takze robia na miescu poskie wedliny wszelkiego rodzaju i szynke, b. dobra. Amerykanskich wedlin wogole nie jadam, bo nie ma porownania (przepraszam, moj gust) ani amerykanskiego chleba. Chleb kupuje, no gdzie? Bingo! W polskim sklepie, bo jest kilka piekarni, ktore pieka chleby w europejskim stylu, tylko na potrzeby polskich i niemieckich delikatesow i tylko takie jadam. W markecie nie ma. Bedac wiele lat tu, nie moglam sie za nic przyzwyczaic do amerykanskiego chleba, ale z bulkami jest gorzej, nie robia nigdzie takich jak w Posce, tylko takie mieciutkie, co mi wcale nie smakuja.
Co do cen, to tu sie pan raczej nie orientuje, przepraszam, ale mowie na podstawie wiadomosci podanych oficjalnie w TV. Rolnicy sprzedaja swoje plony marketom, a te placa im doslownie centy. A potem podaja ceny jakie chca i caly dochod dla nich. To niestety prawda i taka jest polityka handlu. Ceny warzyw sa wysokie i ciagle rosna, bo ludzie musza cos jesc i musza kupowac i o to chodzi. A jeszcze kurczaki, chodowane przemyslowo naprawde nie sa bardzo smaczne, a jajka "duze" wygladaja jak polskie male, bo sa podbierane od mloduch kur, ktore potem one ida na mieso. Wiekszych kur tu nie ma, a co dopiero mowic o dobrych kurach na rosol. Nie ma i juz. A propos rosulu, dobre kilka late temu obliczylam, ze taki rosol, jak ja robie – garnek kosztowal mnie ponad $20, z czego kurzak byl najtanszy. Kurczak na przecenie kosztowal troszke ponad $2, reszta to koszt jarzyn. Tu kuchni jarska, czyli bezmiesna jest o wiele drozsza, niz z miesem.Taniej jest w sklepach etnicznych, czyli meksykanskich, hinduskich, zydowskich, rosyjskich, ale wszystkie daleko, nie zawsze sie oplaca tam jechac. Co do syropow to sa i Polskie i z dawnej Jugoslawii i z innych krajow, tylko brac i wybierac i pyszne, ale raczej nie w marketach. Tam tylko takie do alkoholi, raczej niezbyt dobre. Natomiast mozna tu dostac swieze drozdze, a to rzadkosc, bo wszedzie sa suszone. Jak wspomnialam tu jest sporo Polakow, ale jak oni sobie radza z brakami, nie wiem.
Rozumiem, ze nie ma pan zamiaru mnie obrazac, ale jest sporo racji w tym, co mowia Polacy mieszkajacy w innych krajach. Oni czesto na roznych forach kulinarnych pytaja jak zrobic to czy tamto, zeby odpowiednio smakowalo jak w Polsce. Tak jak my lubimy swoja kuchnie, tak samo inni ludzie i nie ma sie co dziwic, choc kto z obcokrajowcow sprobowal dobrze zrobione prawdziwie polskie potrawy to b. chwalil i jadl az mu sie uszy trzesly. Czestowalam Amerykanow, to wiem.
Ja wszystko pisze na podstawie moich wlasnych doswiadczen i gustow, a nie powtarzam po nikim. Owszem chodze czasem do innych restauracji, nie do polskiej, choc blisko, bo tam b. drogo i malo daja. Nie jem duzo, ale ceny tam dla mnie to jest obryp. Natomiast najczesciej chodze do hinduskiej rest. gdzie ceny sa b. przystepne i w godzinach bufetu jest conajmniej 10 dan do wyboru, salaty i desery i kazdy moze zjesc za jedna cena co chce i ile chce, a jedzenie przepyszne zarowno z miesem jak i bez. Czystosc nieskazitelna.
Nie wiem, gdzie pan mieszka, ale Polacy sa chyba w kazdym stanie, z tym, ze raczej w kazdym jest inaczej. W Chicago jest cala polska dzielnica z polskimi sklepami, wyrobami zywnosciowymi, bo tam ok. czy ponad 7 milionow Polakow. W innych stanach jest roznie i w ziazku z tym rozne zaopatrzenie. To na tyle i pozdrawiam, Anerite.19 stycznia 2007 at 12:40 #45229adminKeymasterPani Anerite.
Widze kuchnia to jest Pani temat, moze i specjalizacja.No i prawdopodobnie jest pani czula nawet na najmniejsze wachania smakowo-zapaschowe. Ja np mam bardzo czuly wech, szczegolnie jesli idzie o gazy trujace, Np., dwutlenek wegla czy gaz. Potrafie latwo go wyczuc zaczym wejde do domu podczas gdy domownicy sa w mieszkaniu niczego nie przeczuwajac. 2~~~~~~ Co do mleka to dla swietego spokoju sie upewnie, biorac Pani wskazowki jak i przepis. 3~~~~~~ Pasza naturalna a przemyslowa, hmm. Nie wyczerpany temat. Bo np to co sie pani wydaje naturalne w dzisiejszych czasach jusz naturalne nie jest a po drugie "naturalne" tesz maja w sobie niebezpieczenstwa, aczkolwiek inne. 4~~~~~~Co do tego co Pani u siebie moze kupic a co nie to widze ze jest tam inny Zachod. 5~~~~~Wyglada ze Pani jest niezwykle wyczulona do smakow. Bo jesli o mnie chodzi to pomarancze wspominalem po to bo Ci co tam mieszkaja lub z tamtad przyjada to bardzo lubia wychwalac te ich owoce w porownaniu ze sklepowymi a ja przeciesz bylem kilka razy i nic takiego mojej uwagi nie zdobylo. Nie chodzi o pomarancze ani nawet o Floryde bo przeciesz moge porownac jablka a tu tego jest wszedzie. W sklepach wiele rodzai, nawet z Azji. Kupojemy je w ruznych sklepach jak i czesto przy farmach sa stoiska. Ewentualnie dla frajdy i ceny jedziemy na kturas z farm naszego czy sasiednich stanow i sie je zrywa samemu. Oczywiscie ze beda lepsze najbardziej te zerwane przez siebie bo sie robi to pomalu i nie sa poobijane wobec czego substancje zgnilne nie atakuja tak szybko. Poza tym jak zerwiesz to wiesz ze jablko sekunde temu roslo a w sklepie wlasdciciel moze najpierw chce upchnac te starsze. A co do ich przygotowania do transportu co Pani pisze to ma tesz swoje zalety. Bo jablka te co sam zrywalem to niestety ale wiekszosc trzeba bylo rozdac bo sie szybciej psuja od tych w sklepie. Wiec to ma tesz zalety choc inne, A zreszta jablko obojetnie skad, powinno sie dobrze umyc przed spozyciem. 6~~~~~~ Dziwi mnie pani opinia o spirytusie ze Amerykanie nie wiedza jak i do czego go stosowac. Nietylko wiedza ale i wytwarzaja swoj wlasny i sprzedawany jest w Stanach w duzo wiekszych ilosciach jak polski. Polski jest sprzedawany sporadycznie i w malych buteleczkach a tutejszy nawet w 1.75L 7~~~~~~ O ogorkach czytalem w polonijnych gazetach metropolii NY. 8 ~~~~~~ Zona kupoje kapusty ruzne. Przewaznie w jednym sklepie maja 2,3 firmy a w slojach jest oczywiscie wiecej. Moja zona mi kaze kupowac ta w plastykowych woreczkach. Polskie tesz sa ale amerykanskich kiszonych jest asz do przesady. Dodam ze tesz marek polonijnych, np "PULASKI". Przeciesz tu jest prawie niemozliwe isc na jakiekolwiek przyjecie by niebylo pierogow wszelakiego rodzaju wiec chyba towar jest by je zrobic czy nie??? 9~~~~~~ Kapusta i ogorki niemieckie? Tu zdecydowanie dominoja amerykanskie z roznych firm a niemieckie to tylko widze czekolady, cukierki, piwo, konserwy rybne i wafle. Nic tu bulgarskiego np., nie widze. U nas maslanki sa obydwie a nawet z Europy wschodniej choc oni to ich nazywaja kefir. Ja maslanke lubie i niebylo bym kiedy niemogl dostac.. Szmalcu niema? Dziwne. Ja to kupuje taka porcje, kraje w to z 7,8 cebul ze asz sie zona z boku patrzy czy mi nie odbija, no i taka mieszanke stosuje do czego tylko potem mam chec. 10~~~~~~ Niema polskich bulek, bulki sa portugalskie, choc moga byc pieczone np w Polsce. tak samo jak francuzkie czy Wloskie pieczywo choc moze byc pieczone rowniesz np i w Polsce. Dziwi mnie ze nie moze Pani znalezc bulek. Przeciesz tu portugalskie buleczki dominuja i sa bardzo smaczne. U nas kazdy je woli od chleba. A jesli jusz chleb to tylko amerykanski razowy ewentualnie polonijny zwykly. I wcale nie musze leciec po niego do jednego z tu licznych polonijnych sklepow bo jest go pelno w Pathmark, ShiopRite, Basic Foods i innych. Wiec jak wspomnialem, jest Pani w "innym" zachodzie, co sprowadza sie do tego ze niemozna mowic cos regionalnego jako Zachod bo to tylko dezinformuje tych co na ten temat malo wiedza albo wcale. A co do buleczek to np w zachodnich stanach widzialem miekkie i bardzo blade. Takie lubia i takie jedza. mama tesz takiego cos kombinowala, zdaje sie na parze, dobrze nie pamietam. 11~~~~~~ Pisze Pani ze nie jada amerykanskich wedlin. Chyba chce Pani powiedziec ze z amerykanskich sklepow no bo co to sprzedaja w polonijnych sklepach to nie amerykanskie? Oprucz tych typowo polskich jak kielbasa,kaszanka, salceson, podgarlanka. Tesz niekture robia z tym ze jak idzie do sklepow to i polonijne tesz sa inaczej przygotowane bo inaczej gwarancja swiezosci bedzie za krutka i trzeba by to od razu na pniu sprzedawac by sie nie popsulo. 12 ~~~~~~ Z tymi cenami tak bylo w Polsce, szczegolnie za komuny. Tutaj jest calkiem inna polityka i sile farmera a rolnika nie ma co porownywac. Bo rolnik w Polsce byl sam jak palec kosztem PGR-ow, 13~~~~~~ Pisze Pani o malych jajkach itd. Alesz tu ich jest asz 5 rozmiarow wiec kto jakie chce to kupoje Smal, Medium, Large, Extra Large i Jumbo. No i jeszcze sa biale albo brazowe. No i "naturalne" albo normalne wiec na co tu nazekac? Przeciesz Floryda chyba na zadupiu nie lezy!!! 14~~~~~~ nastepny moj project to chyba bedzie kiedys rosol. Szkoda ze jusz nie zyjacej mamy dawniej nie podpatrzylem. Co zona robi to jest tylko do zwytrzymania jak od razu zjesz. Drugiego dnia upodabnia sie troche do barszczu, metny, siwawy, bez smaku a 3-ciego dnia jusz czuc. Dobrze ze ja taki jestem ze wszystko zjem i nie nazekam. Ale z rosolem miarka sie przebrala i bede musial sie nauczyc sam go robic. $20??? Mysle ze zona nawet $10 na rosol nie wydaje. A jak sie dobrze ustawisz to i za $5 wszystko znajdziesz. No ale nie wiem co uzywasz a to jusz inna sprawa. Jazyny i owoce to najtansze u Arabow. Z czystoscia u nich to calkiem na bakier ale za to tanio. Przewaznie polowe a nawet 1/3 co w sklepie. 15~~~~~~ Taniej w sklepach etnicznych? Tu na odwrot, wiec kupoje sie i dla tego bo sie popiera "swoich". 16~~~~~ Pisze Pani o obcokrajowcach ze lubia polskie jedzenie asz nim sie uszy trzesa. To raczej jak im Pani da za darmo co Polki jako tu chyba jedyne maja w naturze i glupie nosza zarcie do fabryk i gdzie sie da i sie chwala. Ale Polska kuchnia nie moze sie tu odbic i jest w tyle, raczej tylko wsrod Polonii. Do np chinskiej czy wloskiej to nawet niema o czym gadac. Po chinskie jedzenie chodzi kazdy: czarny bialy, wysparz czy kontynentalny, Chinczyk czy taki co nawet nie wie gdzie Chiny leza a kto w polonijnych stoi? ~~~~~~~~To by bylo tyle. Ciekawych zeczy sie dowiedzialem od Pani no a teraz z Twarogiem spruboje w sposob jaki Pani proponoje. Dzieki, pozdrawiam i zycze przeprowadzki blizej Manhatanu, wcale tu nie tak zimno, co tylko to pomarancze nie rosna :))) :silly: :side: :woohoo: 🙂 😛20 stycznia 2007 at 06:10 #45230AneriteParticipantPanie Marianie, widze, ze sa duze roznice miedzy N.Y. a zachodnim koncem stanow. W sprawie spirytusu. Moze jest w specjalnych alkoholowych sklepach, ale raczej etnicznych, moze u rosyjskich Zydow, nie wiem, tam nie bywam, za daleko. Kiedys mieli polski spirytus w butelkach 1.75 l w jednym amerykanskim sklepie przez jakis czas. Jakis Amerykanin kupil i poparzyl sobie gardlo (napewno nie znal roznicy miedzy wodka i spirytusem). Napisal skarge i spirytus wycofano ze sklepu i zabroniono go zamawiac. Jeden pan sprowadzal z N.Y. polski spirytus calymi skrzynkami, tez butelki 1,75 i potem sprzedawal prywatnie osobom pracujacym w polskich delikatesach, tez skrzynkami, a one zaufanym klientom juz na butelki (oczywiscie cena rosla), w sklepie oficjalnie nie bylo, bo nie maja pozwolenia, tylko na wino. Teraz juz tez nie mozna kupic, bo te osoby juz tam nie pracuja. O spirytusie amerykanskim w zyciu nie slyszalam, ciekawe, musze sie dowiedziec przy okazji. Kefir czy yougurt panie Marianie, to nie maslanka. smakuje podobnie, choc nie tak samo i to jest cos innego, zapewniam pana. Tu kefiru nie ma, tylko yougurt, szukalam w sklepie ze zdrowa zywnoscia. Mysla, ze chodzi o jogurt. Bulki tu sa wylacznie amerykanskie, kilka rodzai, np. francuskie, czy jakies inne, wszystkie mieciutkie, nie jem tego wcale, nie znosze watki amerykanskiej ani w bulkach ani w chlebie. Zadnych portugalskich tu nie ma. Lubilam polskie kajzerki i zwykle bulki, tu tylko watki. Chleb, jak pisalam kupuje tylko w polskim sklepie (jest tylko 1), czasem w niemieckim albo ukrainskim, tez po 1, pieczone na erupejski sposob, nie watki, ale razowcow tu wcale nie ma. WCALE. Jest chleb jak polski jasniejszy i ciemniejszy, sa 2-3 gatunki niemieckiego chleba, b. dobre i to wszystko, ale tylko w tych delikatesach, normalnie w handlu nie ma. Maja tez pumpernikiel, ten wszedzie, kilka rodzai, ale o razowcu mozna tylko pomarzyc. To, co babcia robila na parze to nie bulki tylko rodzaj duzych klusek, jest kilka rodzai i do dzis w Polsce robia w domach. Nie moga byc w sklepie, bo te kluski sie je od razu na goraco, czesto z jakims sosem miesnym gulaszem albo na slodko. To nie bulki, choc tak wygladaja.
Wlasnie nie kupuje wedlin w amerykanskich sklepach, procz wedzonego boczku. Wedliny amerykanskie dla mnie sa niejadalne, choc maja zawsze w sklepie kielbase – pisze po polsku na opakowaniu: Polska kielbasa. Ta kielbasa tak podobna do polskiej, jak piesc do nosa. Kupuje wylacznie w polskim sklepie, gdzie jak pisalam robia wlasne wyroby na miejscu z tylu sklepu i wg. prawdziwych polskich receptur, bo sklep prowadza 2 polskie rodziny, panowie sa rzeznikami. Niezle wedliny maja tez w ukrainskich delikatesach, tez swego wyrobu, ale ja wole polskie. Swietne wyroby maja Niemcy, inne niz polskie, ale b. drogie. Te delikatesy sa b. blisko, ale dla mnie tam za drogo i to inne rodzaje. Czasem maja tylko krakowska, a ceny prawie podwojne niz w polskim sklepie. Szynka amerykanska w handlu do niczego, calkiem bez smaku. A handel amerykanski nie ma prawdziwych polskich wyrobow, bo zreszta skad? Panowie z polskiego sklepu robia tylko na wlasne potrzeby, a jakie tam kolejki po wedliny, sporo Amerykanow widzi roznice i niektorzy tylko w polskim sklepie kupuja. Jajek tez jest 5 wielkosci, tyle ze dopiero te jumbo sa jak normalne polskie jajka, ale smak kiepski. To tez zalezy czym karmia kury, daleko im do wiejskich jajek. Restauracji orientalnych jest tu b. duzo, najwiecej chinskich, tajlandzkich, wloskich i sporo innych. Do wymienionych od dluzszego czasu wcale nie chodze. Wlasciwie tylko do hinduskiej, mam 2 wybrane. Co do rosolu, to tu sie dopiero dziwie. Ja robie wspanialy rosol, ale rzadko, bo tu jarzyny strasznie drogie i nie zawsze mozna wszystkie dostac, a bez tego nie ma co. Ale moj rosol jest najlepszy na drugi dzien i taki sam na trzeci, jesli zostanie. Czysty, klarowny w normalnym kolorze i pyszny. Jesli jest pan zainteresowany, to moge poslac panu przez email moj sposob (taksze szczegolowo na twarog) i jesli sie zastosuje dokladnie, to napewno bedzie jak nalezy. Moze pan podac adres tu, albo w prywatnych wiadomosciach na stronie. Admin pomoze. Pozdrawiam, Anerite.20 stycznia 2007 at 11:57 #45232adminKeymasterZnalazlem jakies ich 2 adresy, wybralem jeden, napisalem prosbe. Wiec badz cierpliwa. Jakos sie zpiszemy. Ogromnie dziekoje za dobra wole i pozdrawiam. Marian PS.- amerykanski spirytus 95% EVERCLEAR Grain Alcohol. http://www.luxco.com butelke mam przed soba. Ale tesz widzialem innej firmy gdzies.:( 😉 :kiss:
-
AuthorPosts
- You must be logged in to reply to this topic.